czwartek, 19 kwietnia 2012

Harry #12


Siedziałaś na krawężniku przy jezdni i piłaś Red Bulla, słuchając przy tym muzyki na słuchawkach, to było twoje codzienne życie. Odłączanie się od świata. Dzień, w dzień przychodziłaś w to samo miejsce, pijąc ten sam napój i słuchając muzyki patrzyłaś się na tych samych ludzi, w te same miejsca, śmiałaś się z tego monotonnego życia. Ty masz na wszystko wyjebane i nie planujesz nic, a ci ludzie muszą robić dzień w dzień to samo. Monotonia prawda? Była godzina 17. Nie spodziewałaś się niczego fascynującego w tym dniu. Czekałaś aż się zakończy i nadejdzie nowy taki sam.
- Ej, co ty robisz ? Nic ci nie jest? – usłyszałaś jakiś głos. Spojrzałaś za siebie, stał tam młody, przystojny chłopak z lokami na głowie.
- O mój Boże, Harry Styles mnie zauważył aaa.!! – powiedziałaś sarkastycznie. – Od kiedy obchodzą cię inni ? Nawet nieznajomi.
- Rozumiem, że nie jesteś zadowolona z tego, że się odezwałem. Czy ja wiem, czy na pewno nieznajoma? Codziennie kiedy przechodzę tędy , ty tu siedzisz i patrzysz się na coś popijając Red Bulla.
- Nie wiem czy zadowolona, bo prostu zwisa mi to czy ktoś coś do mnie powie czy przejdzie bez słów nawet mnie nie zauważając. Przyzwyczaiłam się do tej drugiej opcji.
- Więc się nie obrazisz jak usiądę obok ciebie ?
- Nie. – odpowiedziałaś krótko i wróciłaś do gapienia się w nicość. Harry co chwilę na ciebie spoglądał, nie wiedziałaś czy masz coś na twarzy, a może jakiś robal po tobie chodzi? Cały czas siedzieliście w milczeniu, ty nawet na niego większej uwagi nie skupiałaś.
- Czemu co chwilę na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy , jakiś robal czy coś ? – nie wytrzymałaś i musiałaś się odezwać.
- Nie, nic. – uśmiechnął się. – Nie nudzi ci się to ciągłe patrzenie na to samo? Nie masz ochoty czegoś zrobić? Zmienić jakoś cały dzień? – czujnie czekał na odpowiedź.
- Mam taką ochotę, ale po co? Lubię się pośmiać z monotonnego życia innych ludzi.
- Nie uważasz, że poprzez to, twoje życie również stało się monotonne?
- Szczerze mówiąc, nie myślałam nad tym. – spojrzałaś w słoneczne niebo. – W sumie chciałabym zrobić coś szalonego np. skoczyć na bangie, lub pójść do wielkiego parku rozrywki, w którym będzie młyn, dom strachów, w którym mogłabym się przytulić do mojego nieistniejącego chłopaka, który później wygrałby dla mnie jakąś zabawkę w rzucaniu piłkami czy lotkami. Ale po co ci ja to mówię? Nawet nie wiesz jak mam na imię.
- Masz bardzo fajne marzenia. Jak coś mówisz, to mówisz to z serca, a nie żeby komuś zaimponować. – uśmiechnął się. – To jak masz na imię?
Westchnęłaś – [twoje imię] Ale już muszę iść, niestety nie mogę siedzieć tutaj całą noc. – zaśmiałaś się i pożegnałaś z chłopakiem.
Przez kilka następnych dni, Harry przychodził do ciebie codziennie o 17 i rozmawialiście. O tobie, o nim, o marzeniach, co was wkurza w tym całym syfie (świecie). Przyzwyczaiłaś się już do jego obecności.
Był piękny dzień, znowu siedziałaś na krawężniku i czekałaś na Harrego. Jednak o 17 nikt się nie zjawił. Zaśmiałaś się do siebie i pomyślałaś jak mogłaś być taka głupia i tyle mu opowiadać, przecież on jest sławny i nie potrzebuje rozmów z tobą, ma pełno innych ludzi żeby się nie nudzić. A każda fanka wiele by dała żeby chociaż pokiwał do niej z okna. Wybiła 20. Zbierałaś się już do domu, gdy nagle podbiegł do ciebie Loczek.
- Chodź ze mną. – powiedział i pociągnął cię za rękę.
- Fajnie gdybym wiedziała gdzie. – westchnęłaś.
Zaprowadził cię do wesołego miasteczka. Ale zaraz.. przecież kiedyś tu było puste pole.
- Ej. Zaraz, zaraz. Przecież wczoraj tego tu jeszcze nie było. I gdzie ludzie? – spytałaś rozglądając się dookoła.
- Dopiero to dzisiaj postawili. – uśmiechnął się do ciebie. – Proszę nie zadawaj więcej pytać i korzystaj z okazji bo już jutro rano tego tu nie będzie.
Wzruszyłaś ramionami i pierwsze co to pobiegłaś do dźwigu, z którego można było skakać na bangie.
- Jesteś pewna, że chcesz skoczyć?
- Tak, ale proszę wejdź ze mną do góry. Będzie mi raźniej. – uśmiechnęłaś się a on się zgodził.
Staliście już na górze, facet od bezpieczeństwa zakładał ci liny i wszelkie inne uprzęże. Nadeszła twoja chwila, podeszłaś na skraj i spojrzałaś w dół. Ciarki po tobie przeszły, chciałaś już się wycofać ale Harry chwycił twoją dłoń i szepnął, że będzie dobrze i nic ci się nie stanie. Wzięłaś głęboki oddech i powiedziałaś w myślach Raz się żyje. I skoczyłaś.
Gdy już stałaś na ziemi cała się trzęsłaś. Nie mogłaś się ruszyć, byłaś w szoku, że to zrobiłaś. Harry do ciebie podbiegł i cię przytulił. Zdziwiłaś się ale w sumie czułaś się bezpiecznie w jego ramionach. Następnie zaprowadził cię do domu strachu, gdzie jak się bałaś przytulał cię tak, że jedynie dentysta mógłby cię teraz tylko wystraszyć. Wychodząc z domu strachów , Hazza od razu pobiegł do sklepiku i rzucał lotkami w tarcze. Jak się trafi raz na trzy rzuty w środek tarczy można wygrać dużego misia. Harry trafił za pierwszym razem. Dostał wielką pandę i ci ją przyniósł. Następnie poszliście kupić watę cukrową, potem na młyn i wszystkie inne atrakcje, które tam były. Późną nocą, cali radośni szliście przez park.
- Dziękuje ci za to, to był najlepszy dzień w moim monotonnym życiu. – uśmiechnęłaś się słodko.
- Ja też dziękuje, za to, że spędziłaś ten dzień w sumie noc ze mną. – spojrzał ci w oczy. Przeszedł cię mały dreszcz. Powoli zbliżaliście się do siebie, aż wasze wargi się spotkały. – Teraz to też najlepszy dzień w moim życiu. – zaśmiał się i znowu zaczął cię całować, ale tym razem czulej.
_______________________________________________
Przepraszam,  że tak długo czekaliście ale musiała mnie najść wena ;D
To kto następny ? ;>

niedziela, 8 kwietnia 2012

Zayn #11


*twój punkt widzenia*

Siedziałaś sama wieczorem na ławce w parku. Był 3 w nocy, do tego była burza i strasznie padało oraz wiało. Nie miałaś co z sobą zrobić. Z rodzicami pokłóciłaś się 2 miesiące temu o swojego chłopaka Carla. Hmm chłopaka , chyba byłego. Tak byłego, zostawił cię dla jakieś dziwki która miała plastikowe cycki i 0 mózgu. Przeprowadziłaś się do niego a on cię wywalił na zbity pysk. Nie miałaś gdzie się podziać, przy sobie miałaś tylko telefon, który był rozładowany. Tak to jest szczęście, być wywalonym z domu z rozładowaną komórką w burze o 3 w nocy. Usiadłaś na tej ławce i patrzyłaś na samochody, które przejeżdżają z dużą prędkością. Przypomniałaś sobie, że kilka miesięcy temu do komórki schowałaś żyletkę, tak na wszelki wypadek. Nie wiedziałaś czy tam jest ale warto sprawdzić. Była, nadal była tam schowana. Uśmiechnęłaś się widząc ją, jeszcze ani razu używaną. Pomyślałaś, że czemu by nie teraz ją wypróbować, i tak już wszystko straciłaś to czas na życie. Zacisnęłaś zęby i zaczęłaś nakłuwać skórę przy nadgarstkach. Spodobało ci się to , nie odczuwałaś żadnego bólu i robiłaś coraz głębsze zacięcia. Wstałaś z ławki i szłaś po krawężniku przy drodze gdzie jeździły samochody, nadal się cięłaś , aż najechałaś na żyłę i to cię zabolało, krew zaczęła płynąć jak z kranu. Szybko straciłaś przytomność i upadłaś na ziemię.

*punkt widzenia Zayna*

Jechałem właśnie z mojego rodzinnego domu w Bradford do Londynu. Była 3 w nocy, do tego burza, deszcz i silny wiatr, a nie mogłem przyjechać wcześniej bo nie mam prawka. Byłem kawałek od domu, została mi do przejechania ulica przy parku. Jechałem powoli szukając miejsca parkingowego. Nagle zauważyłem leżącą osobę na ziemi, na początku pomyślałem że ktoś leży najebany, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że przecież grzmoty by obudziły tą osobę. Chcąc nie chcąc wysiadłem z samochodu aby zobaczyć czy nic się nie stało. To była najgorsza rzecz jaką mogłem widzieć. Dookoła pełno krwi, dziewczyna była cała blada, usta miała sine. Postanowiłem zawieść ją do szpitala, może zdążą coś jeszcze zrobić. Lekarze w ostatniej chwili ją uratowali. Straciła bardzo dużo krwi. Uznali mnie za jej rodzinę i powiedzieli , że podcięła sobie żyły. Poczułem jakieś dziwne uczucie, jak zobaczyłem tą dziewczynę leżącą bezwładnie na szpitalnym łóżku. Postanowiłem zostać i poczekać aż się obudzi. Wszedłem na salę i usiadłem w fotelu który był w kącie białego pomieszczenia. Chyba zasnąłem bo nie pamiętam co było dalej. Gdy się obudziłem dziewczyna jeszcze spała. Podszedłem do niej zobaczyć jak wygląda z bliska. Miała bardzo ładne rysy twarzy, usta idealne do całowania, chociaż sine. Nagle otworzyła oczy i spojrzała prosto na mnie. Speszyła się, ale szybko przeniosła wzrok na rurki podłączone do niej.

*twój punkt widzenia*

Gdy otworzyłaś oczy , znalazłaś się w białym pomieszczeniu, od razu zobaczyłaś stojącego nad sobą przystojnego, ciemnookiego chłopaka. Speszona przeniosłaś wzrok na rurki do których byłaś podłączona.
[Ty] : Czemu jestem w szpitalu ? Kim ty jesteś?
[Zayn] : Ty mi powiedz czemu jesteś w szpitalu, i jak masz na imię, ja jestem Zayn.
[Ty] : Ja jestem [twoje imię] , miałam być już po drugiej stronie, tej lepszej , a nie tu nadal, na tym złym świecie pełnym podłych ludzi.
[Zayn] : Nie znam cię, ale uwierz, lepiej jak jesteś tu niż tam, tam nie jest lepiej.
[Ty] : Jak ma się dla kogo żyć to tak. Mój chłopak wyrzucił mnie wczoraj z domu bo znalazł sobie nową , lepszą. Do rodziców nie poszłam bo nienawidzą mnie. Nadal uważasz, że tu jest lepiej ? Zostaw mnie lepiej samą.
[Zayn] : (omotany tymi słowami) Żebyś znalazła jakieś ostre narzędzie i próbowała kolejny raz odebrać sobie życie ? Wybacz ale nie, zostanę tu, nawet jeżeli tego nie chcesz.
Zayn przychodził codziennie do ciebie, i codziennie oglądał czy nie masz nowych ran. Zdążyliście się już poznać. Po dwóch tygodniach lekarze stwierdzili, że już nic ci nie zagraża i możesz opuścić szpital. Wyszłaś przed budynek i nie wiedziałaś gdzie iść , przecież nie miałaś gdzie. Usiadłaś na ławce i zaczęłaś płakać.
[Zayn] : Chodź, zabieram cię do siebie.
[Ty] : Będę ci tylko przeszkadzała.
[Zayn] : Daj sobie pomóc.
Tak jak powiedział , tak zrobił. Zabrał cię do swojego mieszkania. Pokazał ci twój pokój i zaczął robić obiad. Próbowałaś mu pomóc, ale gotowanie to nie twoja mocna strona. Razem się śmialiście ze swoich błędów. Pierwszy raz od dawna byłaś szczęśliwa.

*tydzień później*

Jest 2 w nocy, słyszysz głośne walenie do drzwi. Wystraszona wstajesz i biegniesz zobaczyć co się dzieje. Zayna też to obudziło i wpadł na ten sam pomysł co ty żeby sprawdzić kto to. Zayn powoli otworzył drzwi a twoim oczom ukazał się twój były . Carl.
[Carl] : A więc teraz tu mieszkasz tak ? Tu uciekłaś? Wracaj dziwko do domu, tak gdzie twoje miejsce. A ty już wyjdź stąd lepiej.
[Zayn] Nie nazywaj jej tak! Do jakiego domu pedale ? To jest jej dom!
[Carl] : Kolejny naiwniaczek tak ? haha wyłaź i wracaj !
[Zayn] : Powiedziałem coś.
[Carl] : Mówić to ty sobie możesz tak do swojej mamusi. Kurwa szmato słyszałaś co mówie?
[Zayn] : *uderza go z pięści w twarz* wyjdź albo nie wrócisz cały do domu.
Carl wystraszył się i pobiegł prawie z krzykiem. Ty skuliłaś się pod ścianą i zaczęłaś płakać.
[Zayn] : Nie płacz już, ten gnojek już nic ci nie zrobi, jesteś w dobrych rękach. *usiadł koło ciebie*
[Ty] : Jeszcze nikt , nigdy w moim życiu nie był dla mnie tak miły i opiekuńczy jak ty.
[Zayn] : Nikt nie ma prawa cię wyzywać. *pocałował cię w usta, ale szybko się odsunął*(pomyślał, że ty możesz nie czuć tego samego)
[Ty] : Proszę nie przestawaj. *Zayn znowu cię całuje, ale tym razem namiętniej*
[Zayn] : Chodźmy już spać. *wziął cię na ramiona i zaniósł do swojej sypialni, ty wtuliłaś się w niego i razem zasnęliście*
______________________________________
Przepraszam, że znowu czekaliście ale dopiero dostaje weny jak się nudzę czyli tak 1:30 ;D
Przepraszam , że znowu Zayn ale ja mam mini obsesje na jego punkcie i nie mogę sobie wyobrazić nikogo innego , ale następny będzie na 100% o kimś innym (Harry albo Louis) wybierzcie ;)

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Zayn +18 #10


Siedziałaś cicho na oknie popijając kakao i czytając swoją ulubioną książkę. Odleciałaś w świat fantazji. Tego ci było trzeba ale i tak brakowało ci bliskości twojego ukochanego. Chłopcy wrócili z kolejnego koncertu wyczerpani. Nawet nie zauważyli czy jesteś czy nie. Zayn wszedł do waszego pokoju i zobaczył cię na parapecie.
[Zayn] Kochanie , co ty tam robisz ? . Ty nawet go nie zauważyłaś.
[Zayn] Ej, kochanie co jest ? . Widzi jak łza spływa ci po oku, ty zamykasz książkę , dajesz mu ją i idziesz do łazienki się wykąpać. Zayn czyta zaznaczone zakreślaczem słowa „[..]potrzebowałam jego bliskości, ale on odszedł już na zawsze i nigdy już nie doznam tego uczucia[..]” Wychodzisz z łazienki owinięta ręcznikiem, nawet nie spoglądasz w jego stronę. Zayn cały czas śledzi cię wzrokiem. Chce zobaczyć co zrobisz. Ty siadasz powoli na łóżku i bierzesz telefon do ręki. Przeglądasz wasze wspólne zdjęcia, nie odzywając się przy tym żadnym słowem. Usiadł koło ciebie i spojrzał na wyświetlacz telefonu, na którym było wasze zdjęcie jak się tulicie i całujecie. Zayn wyrywa ci z ręki telefon, kładzie go na stoliku i zbliża się do ciebie. Czujesz jego oddech na swojej szyi , po chwili zaczyna cię całować.
[Zayn] Przepraszam kochanie.  Zaczyna całować cię zachłanniej.
[Ty] Nie wiesz nawet jak mi tego brakowało. Przegryzłaś wargę. Teraz go pragnęłaś , nie obchodziło cię to, że chłopacy by usłyszeli. Zaczęłaś ściągać z niego koszule. Ty byłaś okryta tylko ręcznikiem, Zayn dotykał twoje ciało przez ręcznik. Pieścił twoje piersi, wiedział , że sprawia ci przyjemność. Spojrzałaś w jego brązowe tęczówki. On po prostu zżerał twoje ciało wzrokiem, chciał odkryć ręcznik ale się zawahał. Pomogłaś mu. Zaczął całować cię po całym ciele, pieścił nadal twoje piersi. Zaczął lizać sutki. Podnieciło cię to. Chwyciłaś jego spodnie , odpięłaś zamek i guzik i je ściągnęłaś. On został w samych bokserkach , ale postanowił się ich szybko pozbyć. Wpił się w twoje usta, jakby miał cię zaraz stracić. Zaczął zjeżdżać niżej. Po szyi, do piersi aż po kobiecość. Zaczął się bawić językiem. Ty bawiłaś się jego włosami i jęczałaś. Chwycił cię za pupę i posadził na sobie. Zaczął powoli w ciebie wchodzić i wychodzić. Jęczałaś z podniecenia, ale chciałaś żeby robił to mocniej. Zauważył to po twoim spojrzeniu. Z delikatnego mulanta zamienił się w ostrego boga seksu. Byliście już prawie na szczycie, spoglądaliście sobie głęboko w oczy. Skończył, doszliście obydwoje na szczyt, ale ty jeszcze nie chciałaś kończyć. Wzięłaś do ręki jego członka i zaczęłaś nim poruszać w przód i tył. Widziałaś że Zayn tego pragnął. Położyłaś się koło niego i patrzeliście sobie w oczy.
[Zayn] Kocham cię,
[Ty] Ja ciebie też. Pocałowałaś go i zasnęłaś wtulona w niego.
____________________________________________________
PRZE PRA SZAMY !
wybaczcie, że nie było no ale nie miałyśmy pomysłów i teraz ja - rasta i gati będziemy pisać imaginy , ale zazwyczaj będą one co 2 tyg. na prawdę staramy się ale piszemy rozdziały do opowiadania B L O G .
pozdro all <3

czwartek, 15 marca 2012

Czwartek-Zayn #9 18+


Szykowaliście się na  bardzo ważną dla nich galę. Stałaś już przy swoim ukochanym i czekaliście na resztę. Miałaś na sobie piękną landrynkową sukienkę.
- Będziesz się wyróżniała. - powiedział Harry obejmując cię od tyłu i bawiąc się twoim uchem.
Nagle ujrzałaś Zayna w jego jasnym garniturze i koszuli w kratkę. Zaniemówiłaś na jego widok. Twoje oczy zaczęły lśnić. Nie wiedziałaś co się z tobą dzieje. Gdy wszyscy byli już gotowi, wsiedliście do samochodu. Dojechaliście na miejsce. Tak, czerwony dywan, to było to. Zawsze chciałaś się po nim przejść. Marzenie chyba każdej kobiety. Iść czerwonym dywanem i przyciągać spojrzenia wszystkich mężczyzn, a nawet i kobiet. Zajęliście miejsca. Usiadłaś obok Styles'a. Spojrzałaś przed siebie, twoim oczom ukazał się mulat. Dlaczego usiadł na przeciwko. Gala się rozpoczęła. Wszyscy rozmawiali między sobą. Harry dotykał twoich pleców. Przez cały czas spoglądałaś na Zayn'a. Nie czułaś jeszcze nigdy czegoś takiego. Jego wzrok, który się spotykał z twoim sprawiał, że byłaś w siódmym niebie. Pragnęłaś go coraz bardziej i bardziej. Chciałaś poczuć jego zapach, dotyk, chciała go czuć. Wiedziałaś, że nie zrobi tego przyjacielowi, ale dlaczego miałabyś nie spróbować. Tak bardzo go pragnęłaś. Wszystko stawało się silniejsze od ciebie. Ten jego zalotny uśmiech. Jakby chciał ci powiedzieć, że czuje to samo co ty. Nagle Harry dotknął twoje uda. Dreszcze przeszły przez ciało, gdyż właśnie wyobrażałaś sobie siebie z Malikiem. Próbowałaś uspokoić swój oddech, który z chwili na chwilę stawał się coraz głośniejszy.
- Zaraz wrócę, muszę iść do łazienki. - odeszłaś od stołu, ale jeszcze kontem oka spojrzała na niego. On też patrzył. Weszłaś do łazienki. Nikogo nie było. Wszyscy oglądali ważne przedstawienie, jakim była gala. Ty nie mogłaś się na niej skupić. Myślałaś tylko o nim. O jego dotyku. Usłyszałaś czyjeś kroki. Ktoś stanął za tobą i objął twoje biodra. Spojrzałaś w lustro. To on. Zayn. Czułaś jego oddech na szyji. Za chwilę jego pocałunek. Rękoma zjechał niżej. Dotykał twoich ud. Czułaś, że drży, a oddech przyspiesza jeszcze bardziej. Co chwilę przesyłaliście sobie spojrzenie w lustrze. Pewnym ruchem uniósł twoją sukienkę, nieprzestawał jednak całować karku. Dotykał cię przez bieliznę. Podniecał cię. Pragnęłaś tego od jakiegoś czasu. W końcu był przy tobie i robił to o czym marzyłaś. Zdjął ci figi, które opadły do kostek. Usłyszałaś dżwięk zamka od spodni, wiedziała że to już. Zbliżył się. Odważnym ruchem ścisnął ci piersi. Pieścił je przez sukienke. Czuł twoje sterczące sutki. Zrobił to. Tak, wszedł w ciebie delikatnie. Z chwilą stawało się to bardziej namiętne i niegrzeczne. Wchodził i wychodził. Z ekstazy zaczęłaś jęczeć. Językiem dotykał szyji. Opuszkami palców dotykał ramion. Drżące fale narastały. Kochałaś to uczucie, chciałaś więcej. Wasze spojrzenia się spotkały. Miałaś lekko odchylone wargi. Dotykał je palcami. Wyszedł z ciebie i dynamicznie odwrócił w swoją stroną. Zarzuciłaś mu ręce na karku i zaczął zachłanny pocałunek. Taki jakby od niego zależało wasze życie. Uniósł cię za pośladki, usadowił na blacie. Rozszerzyłaś uda. Złapałaś rękoma jego plecy i przyciągnęłaś do siebie. Palcem penetrował twoją kobiecość. Całował cię z malutkimi odstepikami, byś mogła zajęczeć. Coś w nim drgnęło i nagle się odsunął.
- Co robisz ? - spytałaś.
- Popełniliśmy błąd. - powiedział trzymając się za głowę. Doprowadził do stanu normalności i wyszedł zostawiając cię samą. Siedziałaś na szafce tak jak cię pozostawił. Łza spłynęła ci po policzku rozmazując przy tym makijaż. W końcu się ocknęłaś. Poprawiłaś makijaż sukienkę i wyszłaś z łazienki. Szłaś w stronę ich stolika. Spojrzałaś na niego pytająco.
- Co robiłaś tak długo ? - spytał cię Harry.
- Nic takiego. - pocałowałaś go w policzek. Poprosiłaś by nalał ci szampana. Wzięłaś do ręki lampkę i wypiłaś duszkiem. Cały czas na niego spoglądałaś, lecz tym razem jego wzrok, był inny. Nie mówił ci, że chcę tego samego, a raczej widziałaś w nim żal. Żałował, że to zrobił..

________________________________________________
Przepraszamy , że jeden i to zajebiście jeszcze długi ale przez to co się dzieje w dniu dzisiejszym nie możemy nic wymyślić a gdybyśmy miały wenę to tylko byłyby to kłótnie.R.A.G.
hhaha i sory za taki szczegółowy
 haha i kocham słowo FIGI nie mogę ogarnąć śmiechu ;D R

środa, 14 marca 2012

Środa-Louis #8

LOUIS



Siedzisz  na lotnisku i czekasz na swoją przyjaciółkę, która miała po ciebie przyjechać. Zdzwonisz do niej chyba już z dziesiąty raz, a ona nie odbiera. Nie masz pojęcia gdzie masz się podziać  więc idziesz na parking i siadasz na krawężniku. Masz nadzieje że w końcu po ciebie przyjedzie, ponieważ najbliższy autobus masz za 4 godziny. Nagle obok ciebie siada bez słowa  nieznajomy chłopa. Patrzysz się na niego z miną wtf. Siedzicie tak już 15 min, nagle chłopak się do ciebie odzywa. L: Na kogo czekasz ? Ty: Na przyjaciółkę. Miała przyjechać po mnie godzinę temu. L: Tak w ogóle to jestem Louis. *uśmiecha się*  Ty: Ja jestem [Twoje imię] L:Nie chce się narzucać ale mogę cię podwieźć. Ty: Ale ja nie mam adresu. L: To zamierzasz tak tu na nią czekać? Ty: A mam inne wyjście ? L: Tak poczekaj ze mną jeszcze 15 min bo musze zabrać przyjaciela i pojedziemy na gorącą czekoladę. Ty: No nie wiem…., ale w sumie nie mam nic do stracenia *uśmiechasz się* Przez cały czas dobrze wam się rozmawiało. Nagle dzwoni telefon Louisa. L: Jestem na parkingu. Już idziemy po ciebie. Musimy iść po Harrego bo już wylądował. Ty : Ok. Co mam zrobić ze swoją torbą. Wskazujesz na wielką niebieską walizkę. L: Już ją biorę i włożę do bagażnika. Poszliście po przyjaciela Lou i pojechaliście do kawiarni. Lou zamówił trzy gorące czekolady. Czujesz wibracje w kieszeni, okazuje się że to twoja przyjaciółka. Mówisz jej że jesteś w  Gaby's Deli z  chłopakami. I że ma ci podać  adres mieszkania. L: Proszę *podając kubek z czekoladą* Ty: Dziękuje. Niestety Harry musiał już iść bo był z kimś umówiony. Zostaliście sami. Lou przybliżył się do ciebie i nie odrywa od ciebie wzroku. Ty: Pobrudziłam się? L: Nie. Tylko masz piękne oczy i nie mogę od nich oderwać wzroku. *puszcz ci oczko *Ty uśmiechasz się*. Wyszliście z kawiarni i kierujecie się do samochodu. Lou cały czas spogląda na ciebie. Dojechaliście pod wyznaczony adres. Chłopak wyjmuje torbę bagażnika i ci ją podaje. Ty: Dziękuje, że mogłam z tobą spędzić ten czas. L: Nie to ja dziękuje. Louis przybliża się do ciebie i całuje. Ty odwzajemniasz ten pocałunek.




Siedzisz w pokoju i czytasz książkę. Nagle do pokoju dobiega głos Louisa. L: Kochanie! Ty: Co chcesz skarbie? L: Możesz zejść na chwile na dół? Ty: Po co ? Zajęta jestem. L: No proszę nie pożałujesz. Ty: No dobrze już schodzę. Schodzisz na dół i widzisz Louisa oglądającego telewizję. Spogląda na ciebie. Ty : Co chciałeś? L: Chciałem po porostu ciebie zobaczyć. Podchodzi do ciebie i cię całuje.




Masz problem z językiem francuskim. Przychodzi do ciebie przystojny korepetytor i uczy cię w salonie. Louis odkąd tylko zobaczył chłopaka nie daje wam chwili spokoju. Przychodzi co chwile i się pyta czy czegoś wam nie potrzeba, jak ci idzie i takie tam bzdety. W końcu przychodzi z marchewką, siada obok ciebie na kanapie i przygląda się  co robisz. Wkurza cię to bo nie możesz się skupić. W pewnym momencie nie wytrzymujesz. Ty: Louis czy możesz wyjść bo  mi przeszkadzasz. L: Niby czym? Ty: Tym że ciągle się patrzysz co ja robię. L: A nie tym że jestem taki piękny i nie możesz się na mnie napatrzyć? Ty: Nie. *uśmiechasz się * L: Jasne, jasne. *puszcza ci oczko* Ty: Lou, proszę. L: No dobra. Wychodzi ze spuszczoną głową. Ale nagle się obraca i mówi do chłopaka. L: Pamiętaj że ona jest tylko moja. Ty wybuchasz śmiechem i nie możesz się uspokoić.




Masz dziś zły humor, próbujesz coś ugotować ale nic ci nie wychodzi. Najpierw przesoliłaś zupę, potem przypaliłaś ziemniaki, a na sam koniec strąciłaś szklankę ze stołu. Nagle do domu wchodzi Louis i słyszy twój krzyk : Kurwa mać! Wbiega do kuchni i widzi jak zbierasz szkło z podłogi. Ty: Auuuu! Bierzesz do buzi palec. L: Co się stało? Ty nic nie mówisz tylko wyjmujesz palec z buzi  i pokazujesz chłopakowi. Z palca leci ciurkiem krew.  L: Chodź idziemy do łazienki. Musze ci to opatrzyć. Chwyta cię za rękę. Siadasz na toalecie (oczywiście jest spuszczona klapa), Lou bierze spirytus i polewa ci ranę. W twoich oczach pojawiają się łzy. Chłopak to zauważa i zaczyna ci dmuchać na ranę, aby złagodzić ból. Po chwili zakleja plastrem. L: Gotowe *uśmiecha się* Ty: Dziękuje. L: Chyba nie było tak źle.* Przytula cię i całuje.*




Ostatnio nie powodziło ci się w życiu. Twoja matka dwa miesiące temu zginęła w wypadku, ojciec przez to wszystko wpadł w alkoholizm, a Ty masz dość tego całego życia, które jest beznadziejne. Zaczęłaś palić, chociaż i tak nikogo to nie obchodziło. Został ci tylko ojciec, który się tobą nie interesował. Idąc ze szkoły, a właściwie z wagarów zauważyłaś na słupie ogłoszenie dla ludzi takich jak ty. Takich, którzy zostali sami i nie mają w nikim wsparcia. Najpierw uważasz, że to głupi pomysł, ale w końcu decydujesz się i idziesz w określone miejsce. Zajęcia odbywają się w sali teatralnej. Każdy opowiada swoją historie, w niczym nie jesteś gorsza od ludzi, którzy tutaj są. Nagle mężczyzna wskazuje na ciebie. Zaczynasz mówić co leży ci na sercu, nie obchodzi cię co oni o tobie pomyślą. Wychodząc zawołał cię jakiś chłopak. L: Cześć. Nie przedstawiłem ci się. Jestem Louis*podał ci dłoń* Ty: [twoje imię]
L: To co powiedziałaś.. bardzo mi przykro. *spojrzał ci głęboko w oczy* Ty: *spojrzałaś na niego i zaczęłaś się zastanawiać. Chłopak ani trochę nie wyglądał na takiego z problemami* Przepraszam, że zapytam, ale nie słyszałam jak mówiłeś .. L: *przerwał ci* Ja tak na prawdę przyszedłem tutaj, bo to mój kuzyn prowadzi te zajęcia, a ja chciałem zobaczyć jak on spędza wolny czas i poznać historię takich ludzi jak ty. Ty: Takich jak ja ? czyli jakich ? Gorszych ? L: Nie, nie miałem tego na myśli. Przepraszam jeśli tak mnie zrozumiałaś. Ty: Nie to ja przepraszam. Nie powinnam się unosić. L: Słuchaj może poszłabyś ze mną na spacer. Chciałbym ciebie lepiej poznać. Ty: Nie wiem czy to dobry pomysł, ale w końcu nie mam nic do stracenia, a raczej do zyskania. L: Do zyskania kogoś kto będzie mógł cię wspierać. *uśmiecha się, a ty spoglądasz na niego. Rozmawialiście bardzo długo i chłopak poprawił ci humor. Po trzech godzinach odprowadził cię do domu.* Ty: Dziękuje. Na prawdę czuję się lepiej. L: Nie, to ja dziękuje, że mogłem poznać kogoś takiego jak ty. *całuje cię w policzek* Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy.  

__________________________________________________
I oto Lou !- G.
Pozdrawiamy G.R.A.

wtorek, 13 marca 2012

Wtorek-Niall #7

NIALL


Jest wieczór a ty z chłopakami cały dzień siedzicie w domu i strasznie się nudzicie. Niallowi nawet już jedzenie się znudziło , w co nie możesz uwierzyć. N: Mam dosyć bezczynnego siedzenia w domu ! Zabieram cie w jedno cudowne miejsce. Ty: Ale teraz ? N: Tak. *ciągnie cię za rękę i wyprowadza z domu.* Ty: Ale gdzie idziemy ? N: Zobaczysz *uśmiecha się* Całą drogę nie chciał wydusić z siebie ani słowa. N: Dotarliśmy na miejsce. Ty: Ale byliśmy już tu milion razy. (park koło rzeki w Londynie) N: Ale nie byliśmy tu sami nocą. Ty: A co takiego fajnego jest w siedzeniu w parku nocą? N: Spójrz tam *pokazuje na rozświetlony milionami lampek Londyn* Ty: wow , to jest piękne ! N: Tak wiem. *spoglądasz na niego , ale on zamiast patrzeć na Londyn spogląda na ciebie* Kładziecie się na zielonej trawie i spoglądacie w gwiazdy. Ty: Spójrz , przed nami jest cały wszechświat. Czasami wydaje mi się , że jesteśmy tacy mali w porównaniu z tamtym światem. N: Cały wszechświat przed oczami.. Ty: *spoglądasz na niego, a on znowu patrzy na ciebie, a ty się denerwujesz* N: Nie muszę patrzeć w niebo żeby zobaczyć cały wszechświat. Widzę go w twoich oczach. *całuje cię*




Wczoraj pokłóciłaś się z Niallem o to, że za dużo czasu spędzasz z Liamem. Powiedział "może lepiej by było gdybyś chodziła z Liamem , skoro tylko dla niego masz czas" Ty po tych słowach wybiegłaś z ich domu i pobiegłaś do siebie wypłakać się w poduszkę. Liamowi mogłaś o wszystkim powiedzieć , wyżalić się , rozpłakać i zapytać co masz robić. On zawsze miał mądre odpowiedzi które ci pomagały. Ostatnio gadałaś z nim dosyć często bo to on tym razem prosił o pomoc z Danielle. A ty, że jesteś dziewczyną wiedziałaś jak mu pomóc. Niall próbował do ciebie dzwonić ale nie odbierałaś telefonów od nikogo. Napisał nawet sms'y , ale ty nie miałaś ochoty patrzeć na to co on chce powiedzieć. Następnego dnia budzisz się rano i idziesz na ganek po gazetę. Ku zdziwieniu widzisz pełno kwiatów i karteczki z napisem "przepraszam" i "kocham cię". Ty je ignorujesz i starasz się znaleźć gazetę. Nagle zza krzaków wychodzi Niall i wystrasza cię. Ty: Niall ! Nie rób tego więcej! N: Przepraszam , nie chciałem cię przestraszyć. Ty: Nie widziałeś może gazety ? N: Proszę , tu jest. *schyla się i podnosi gazetę* Ty: To nie jest poranna gazeta. N: Przeczytaj proszę cię. Ja będę milczał. Ty:*czytasz* "Liam mi wszystko powiedział , przepraszam za tamto , ale poczułem się zazdrosny, bo poświęcałaś mu więcej uwagi niż mnie, nie chcę cię stracić. Kocham cię." *spoglądasz na Nialla* N: Przepraszam. Ty: *całujesz go*




Niall zaprosił cię na kolację. Przyszedł po ciebie punktualnie. N:Pięknie wyglądasz. Ty: Ty również *całujesz go* W restauracji zamówiliście jedzenie i zaczął lecieć wolny kawałek. Ty: Może zatańczymy ? N: Z przyjemnością , ale nie umiem .. Ty: Ja też nie *śmiejesz się* N: Ale mogę spróbować. Próbujecie tańczyć , ale wam nie idzie i po skończeniu piosenki szybko siadacie. Kończycie kolacje i idziecie do domu. Chłopacy jutro wyjeżdżają na tydzień do Szwecji, więc zostajesz sama. Niall potajemnie ćwiczy w Szwecji tango. Po powrocie do domu zaprasza cię do sypialni. Ty: Co kombinujesz? N: Zobaczysz *puszcza wolną muzykę* Ty: Nie pamiętasz jak w restauracji tańczyliśmy? N: Czy mogę panią prosić do tanga ? Ty: Tak.. *mocno cię chwyta i zaczynacie tańczyć* Kiedy nauczyłeś się tańczyć ? N: W Szwecji dla ciebie ćwiczyłem *daje ci małe buziaki w policzek i zjeżdża niżej* Ty: Kocham cię. N: Ja ciebie też.
N: [twoje imię] Ty: *milczysz* N: Kochanie ! Ty: *milczysz* N: *skrada się do ciebie i zaczyna całować* Ty: Niall! N: *całuje cię i milczy* Ty: Kochanie ! N: *nadal cię całuje i milczy* Ty: To może pójdziemy do twojego pokoju a nie w salonie ? *śmiejesz się* N: No ! W końcu !




N: [twoje imię] Zobacz co dla ciebie przyrządziłem ! Ty: Jestem ciekawa ! Ale pysznie pachnie ! N: I mam nadzieje , że tak wygląda i smakuje. Ty: *wchodzisz do kuchni i widzisz ciasto z napisem „wyjdź za mnie”* ohh. Niall ! *całujesz go* N: To jaka jest twoja odpowiedź *uśmiecha się i stykacie się czołami* T: A jak myślisz ? N: No nie wiem może na „tak” mnie pocałujesz ? *trik brwiami* Ty: *zaczynasz go całować*




N: Wyjdź za mnie. Ty: Nie. N: Wyjdź za mnie! Ty: Nie. N: Dlaczego ? Ty: Bo jak wyjdę za ciebie to będę ZA tobą a nie Z tobą. *śmiejesz się* N: Ożenisz się ze mną* Ty: Trzeba było tak od razu *całujesz go*

_______________________________________________________________
Znowu nie za dużo , przepraszam , ale za dużo nauki. R
Pozdrawiamy A.R.G.

poniedziałek, 12 marca 2012

Poniedziałek-Liam #6

LIAM


Jesteś z Liamem w przytulnej kawiarni , nagle wchodzi znana skandalistka i zaczyna robić aferę właścicielce kawiarni o chłopaka , który właśnie wszedł do kawiarni. Okazało się , że to jest chłopak właścicielki , a były narzeczony skandalistki. Kobiety wychodzą z kawiarni, a chłopak nie wiedząc co ma zrobić z pierścionkiem zaręczynowym dał go Liamowi i wyszedł. Ty: Co to miało być? *szok* L: Nie wiem. Ty: Ten chłopak jest nienormalny ? L: Ale pod jakim względem ? *śmieje się* Ty: Dał pierścionek , pewnie drogi nieznanemu sobie facetowi. L: No pod tym względem jest nienormalny. Ty: Co zamierzasz z nim zrobić ? L: *trik brwiami, a ty robisz duże oczy* Wyjdziesz za mnie [twoje imię] Ty: Oszalałeś ? L: Pewnie tak , ale z miłości. *wkłada pierścionek na palec i cię całuje*





Jesteś w domu , a chłopacy wylecieli do Irlandi na koncert. Siedzisz na facebooku i twitterze i widzisz, że liam dodał twetta. Napisał w nim „W końcu odpocznę od tej szmaty , myśli że ją kocham haha śmieszna jest. Jak wrócę to zerwę z nią od razu. Z taką brzydką mordą nie mógłbym się spotykać. To było na próbę, nie chciałem być gorszy niż Lou. Niech ta suka idzie się powiesić za swoją brzydotę bo nikt jej nie zechce.”  Jak to przeczytałaś zaczęłaś płakać. Poszłaś do łazienki i wzięłaś żyletkę w dłoń. Nagle zadzwonił twój telefon , myślałaś że to twoja przyjaciółka więc nie patrząc na ekran odebrałaś. Ty: Słucham. L: Hej skarbie. Ty: Liam?! L: Nie , ścierka. Ty: A może szmata ? L: O co ci chodzi kochanie? Ty: Oj jakbyś nie wiedział , nie udawaj niewiniątka. L: Bo nie wiem. Ty: I już nie jestem szmatą i suką która jest zajebiście brzydka i ma iść się powiesić ? L: O czym ty mówisz ? Ty: O twoim poście na twitterze. L: Nie byłem na twitterze od kiedy wyleciałem z Londynu. Ty: Ostatni post masz 10 min temu. L: Zaraz to sprawdzę. Ty: No, no sprawdzaj. L: Ktoś mi się włamał na konto ! To nie ja to napisałem ! Jak mogłaś tak pomyśleć ? Ty: Pomyślałam, że w Irlandi znalazłeś sobie ładniejszą dziewczynę ode mnie. Ty: Nie ma na świecie ładniejszej dziewczyny od ciebie ! Ty: To zobacz na komentarze ! L: Już usuwam tego twetta ! Muszę już kończyć zadzwonię po koncercie. Kocham cię pa. Ty: Ja ciebie też pa. Po tej rozmowie od razu ci ulżyło i napisałaś na twetterze „Miłość ponad wszystko” . Zobaczyłaś także nowy twett Liama. „Ja tamtego posta nie pisałem, ktoś włamał mi się na konto. Kocham [twoje imię] i nic ani nikt tego nie zmieni. I dziękuje za „miłe” komentarze. Nie jesteście fajniejsi jak je piszecie i nie sądźcie że was follownę.”





Za 2 dni masz ważny test z matmy i musisz się uczyć ale Liam ci przeszkadza. L: Proszę , później się pouczysz ! Ty: Liam nie ! Ten test to 20% oceny końcowej. L:  I tak to ci się w życiu nie przyda ! Ty: Może i nie przyda się ale jednak muszę go zaliczyć. L: Chciałbym żebyś była mną teraz tak zainteresowana zamiast matmą. Ty: A ja bym chciała polecieć balonem, ale czy to się spełniło ? Nie , więc wybacz ale muszę się uczyć misiek. L: *smutne oczka* Szkoda. Ty się ucz a ja idę popilnować chłopaków. *całuje cię na pożegnanie* Pa. Ty: Pa. Na drugi dzień wychodząc ze szkoły widzisz Liama czekającego na ciebie. Ty: Co ty tu robisz ? L: Już nie mogę po swoją dziewczynę przyjść ? Ty: Nie no, możesz. L: Porywam cię właśnie ! Niech pani wejdzie do taksówki. *nie wiedząc co się dzieje siadasz z Liamem na tylnych miejscach* Ty: Dokąd jedziemy  ? L: Zobaczysz. Ale zamknij teraz oczy , nie możesz podglądać. *zasłaniasz oczy rękoma, a Liam prowadzi cię* Ty: Co kombinujesz ? L: Zobacz. *zdejmujesz dłonie z twarzy , a twoim oczom ukazuje się wielki balon* Ty: Wiesz , że nie mówiłam serio? L: Już za późno. Chodź. Ty: Ale ja mam lęk wysokości. L: Przy mnie nie musisz się bać *całuje cię*




Jesteś na przedstawieniu szkolnym w którym gra twoja 8-letnia kuzynka. Idziesz za kulisy aby ją wesprzeć żeby nie miała tremy. Prosi cię żebyś została za kulisami całe przedstawienie, wtedy będzie czuła się pewniej. Ty się zgadzasz i idziesz za kurtynę. Widzisz , że niedaleko ciebie stoi wysoki , przystojny chłopak. Ty: Hej , też wspierasz kogoś z rodziny ? L: Tak , kuzyna. A ty? Ty: Kuzynkę. *uśmiechasz się* L: Jestem Liam. Ty: [twoje imię] L: Właśnie takie przedstawienia wprawiają mnie w magię świąt. Ty: Wg. Mnie są słodkie, bo małe dzieci przebrane za kurczaczki słodko wyglądają. L: Nie tylko małe dzieci przebrane za kurczaki. *puszcza ci oczko* Ty: *uśmiechasz się* Jak długo to w ogóle trwa? L: Jeszcze jakieś 1,5 godz. Ty: wow, dobra dam radę. L: Przynajmniej bardziej się poznamy. Przez 1,5 godziny rozmawialiście razem, naprawdę świetnie ci się z nim rozmawiało, powiedziałaś mu tyle rzeczy , nawet takie których nie znają twoi przyjaciele. Ty: Dziękuje, że mogłam się przed tobą wygadać. L: Zawsze służę pomocą *uśmiecha się* Chodź tam *wskazuje na miejsce koło wielkiego królika* bo zaraz koniec.  *ciągnie cię za rękę* L: Wiem, że dopiero znamy się 2 godz. Ale muszę. *ty takie wtf* Jakby co to przepraszam *całuje cię, a kurtyna idzie w górę i wszyscy was widzą* Ty spalasz buraka i zaczynasz się śmiać. Ty: Nic nie szkodzi *całujesz go*

______________________________________________________
Przepraszam że tylko 4, ale nie mam już pomysłów , a jeszcze cały tydzień przede mną. R.
Pozdrawiamy R.A.G.