środa, 14 marca 2012

Środa-Louis #8

LOUIS



Siedzisz  na lotnisku i czekasz na swoją przyjaciółkę, która miała po ciebie przyjechać. Zdzwonisz do niej chyba już z dziesiąty raz, a ona nie odbiera. Nie masz pojęcia gdzie masz się podziać  więc idziesz na parking i siadasz na krawężniku. Masz nadzieje że w końcu po ciebie przyjedzie, ponieważ najbliższy autobus masz za 4 godziny. Nagle obok ciebie siada bez słowa  nieznajomy chłopa. Patrzysz się na niego z miną wtf. Siedzicie tak już 15 min, nagle chłopak się do ciebie odzywa. L: Na kogo czekasz ? Ty: Na przyjaciółkę. Miała przyjechać po mnie godzinę temu. L: Tak w ogóle to jestem Louis. *uśmiecha się*  Ty: Ja jestem [Twoje imię] L:Nie chce się narzucać ale mogę cię podwieźć. Ty: Ale ja nie mam adresu. L: To zamierzasz tak tu na nią czekać? Ty: A mam inne wyjście ? L: Tak poczekaj ze mną jeszcze 15 min bo musze zabrać przyjaciela i pojedziemy na gorącą czekoladę. Ty: No nie wiem…., ale w sumie nie mam nic do stracenia *uśmiechasz się* Przez cały czas dobrze wam się rozmawiało. Nagle dzwoni telefon Louisa. L: Jestem na parkingu. Już idziemy po ciebie. Musimy iść po Harrego bo już wylądował. Ty : Ok. Co mam zrobić ze swoją torbą. Wskazujesz na wielką niebieską walizkę. L: Już ją biorę i włożę do bagażnika. Poszliście po przyjaciela Lou i pojechaliście do kawiarni. Lou zamówił trzy gorące czekolady. Czujesz wibracje w kieszeni, okazuje się że to twoja przyjaciółka. Mówisz jej że jesteś w  Gaby's Deli z  chłopakami. I że ma ci podać  adres mieszkania. L: Proszę *podając kubek z czekoladą* Ty: Dziękuje. Niestety Harry musiał już iść bo był z kimś umówiony. Zostaliście sami. Lou przybliżył się do ciebie i nie odrywa od ciebie wzroku. Ty: Pobrudziłam się? L: Nie. Tylko masz piękne oczy i nie mogę od nich oderwać wzroku. *puszcz ci oczko *Ty uśmiechasz się*. Wyszliście z kawiarni i kierujecie się do samochodu. Lou cały czas spogląda na ciebie. Dojechaliście pod wyznaczony adres. Chłopak wyjmuje torbę bagażnika i ci ją podaje. Ty: Dziękuje, że mogłam z tobą spędzić ten czas. L: Nie to ja dziękuje. Louis przybliża się do ciebie i całuje. Ty odwzajemniasz ten pocałunek.




Siedzisz w pokoju i czytasz książkę. Nagle do pokoju dobiega głos Louisa. L: Kochanie! Ty: Co chcesz skarbie? L: Możesz zejść na chwile na dół? Ty: Po co ? Zajęta jestem. L: No proszę nie pożałujesz. Ty: No dobrze już schodzę. Schodzisz na dół i widzisz Louisa oglądającego telewizję. Spogląda na ciebie. Ty : Co chciałeś? L: Chciałem po porostu ciebie zobaczyć. Podchodzi do ciebie i cię całuje.




Masz problem z językiem francuskim. Przychodzi do ciebie przystojny korepetytor i uczy cię w salonie. Louis odkąd tylko zobaczył chłopaka nie daje wam chwili spokoju. Przychodzi co chwile i się pyta czy czegoś wam nie potrzeba, jak ci idzie i takie tam bzdety. W końcu przychodzi z marchewką, siada obok ciebie na kanapie i przygląda się  co robisz. Wkurza cię to bo nie możesz się skupić. W pewnym momencie nie wytrzymujesz. Ty: Louis czy możesz wyjść bo  mi przeszkadzasz. L: Niby czym? Ty: Tym że ciągle się patrzysz co ja robię. L: A nie tym że jestem taki piękny i nie możesz się na mnie napatrzyć? Ty: Nie. *uśmiechasz się * L: Jasne, jasne. *puszcza ci oczko* Ty: Lou, proszę. L: No dobra. Wychodzi ze spuszczoną głową. Ale nagle się obraca i mówi do chłopaka. L: Pamiętaj że ona jest tylko moja. Ty wybuchasz śmiechem i nie możesz się uspokoić.




Masz dziś zły humor, próbujesz coś ugotować ale nic ci nie wychodzi. Najpierw przesoliłaś zupę, potem przypaliłaś ziemniaki, a na sam koniec strąciłaś szklankę ze stołu. Nagle do domu wchodzi Louis i słyszy twój krzyk : Kurwa mać! Wbiega do kuchni i widzi jak zbierasz szkło z podłogi. Ty: Auuuu! Bierzesz do buzi palec. L: Co się stało? Ty nic nie mówisz tylko wyjmujesz palec z buzi  i pokazujesz chłopakowi. Z palca leci ciurkiem krew.  L: Chodź idziemy do łazienki. Musze ci to opatrzyć. Chwyta cię za rękę. Siadasz na toalecie (oczywiście jest spuszczona klapa), Lou bierze spirytus i polewa ci ranę. W twoich oczach pojawiają się łzy. Chłopak to zauważa i zaczyna ci dmuchać na ranę, aby złagodzić ból. Po chwili zakleja plastrem. L: Gotowe *uśmiecha się* Ty: Dziękuje. L: Chyba nie było tak źle.* Przytula cię i całuje.*




Ostatnio nie powodziło ci się w życiu. Twoja matka dwa miesiące temu zginęła w wypadku, ojciec przez to wszystko wpadł w alkoholizm, a Ty masz dość tego całego życia, które jest beznadziejne. Zaczęłaś palić, chociaż i tak nikogo to nie obchodziło. Został ci tylko ojciec, który się tobą nie interesował. Idąc ze szkoły, a właściwie z wagarów zauważyłaś na słupie ogłoszenie dla ludzi takich jak ty. Takich, którzy zostali sami i nie mają w nikim wsparcia. Najpierw uważasz, że to głupi pomysł, ale w końcu decydujesz się i idziesz w określone miejsce. Zajęcia odbywają się w sali teatralnej. Każdy opowiada swoją historie, w niczym nie jesteś gorsza od ludzi, którzy tutaj są. Nagle mężczyzna wskazuje na ciebie. Zaczynasz mówić co leży ci na sercu, nie obchodzi cię co oni o tobie pomyślą. Wychodząc zawołał cię jakiś chłopak. L: Cześć. Nie przedstawiłem ci się. Jestem Louis*podał ci dłoń* Ty: [twoje imię]
L: To co powiedziałaś.. bardzo mi przykro. *spojrzał ci głęboko w oczy* Ty: *spojrzałaś na niego i zaczęłaś się zastanawiać. Chłopak ani trochę nie wyglądał na takiego z problemami* Przepraszam, że zapytam, ale nie słyszałam jak mówiłeś .. L: *przerwał ci* Ja tak na prawdę przyszedłem tutaj, bo to mój kuzyn prowadzi te zajęcia, a ja chciałem zobaczyć jak on spędza wolny czas i poznać historię takich ludzi jak ty. Ty: Takich jak ja ? czyli jakich ? Gorszych ? L: Nie, nie miałem tego na myśli. Przepraszam jeśli tak mnie zrozumiałaś. Ty: Nie to ja przepraszam. Nie powinnam się unosić. L: Słuchaj może poszłabyś ze mną na spacer. Chciałbym ciebie lepiej poznać. Ty: Nie wiem czy to dobry pomysł, ale w końcu nie mam nic do stracenia, a raczej do zyskania. L: Do zyskania kogoś kto będzie mógł cię wspierać. *uśmiecha się, a ty spoglądasz na niego. Rozmawialiście bardzo długo i chłopak poprawił ci humor. Po trzech godzinach odprowadził cię do domu.* Ty: Dziękuje. Na prawdę czuję się lepiej. L: Nie, to ja dziękuje, że mogłem poznać kogoś takiego jak ty. *całuje cię w policzek* Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy.  

__________________________________________________
I oto Lou !- G.
Pozdrawiamy G.R.A.

3 komentarze:

  1. "oczywiście jest spuszczona klapa" - dobił mnie ten tekst. xd

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram Martę :D
    fajne. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak tylko mówię ale 3 czytałam już na innym blogu w imaginach Baśki tylko że z Harrym.

    OdpowiedzUsuń